LOKOMOTYWA

Stoi na stacji lokomotywa
Ciężka ogromna i pot z niej spływa
Tłusta oliwa
..............
A co to tak co to tak kto to tak pcha
Że pędzi, że wali, że bucha buch buch
To para gorąca wprawiła to w ruch
To para co z kotła rurami do tłoków
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I pchają i pchają i pociąg się toczy
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy


Julian T naśladowany, ze zwykłą liryką i wytłuszczoną fizyką oraz z elementami wychowawczymi w italiku

Stoi na stacji lokomotywa
Stoi, spóźnienia jej nie ubywa
Stoi i sapie, stęka i ziewa
Ją tłusta oliwa, - ludzi? krew zalewa.

Pasażerów pełno i pełno bagażu
A tłok jest w przedziałach i na korytarzu,
W klopach gdzie ledwo pooddychać da się
Każdy szuka wygód a więc każdy pcha się
Konduktor już wrzeszczy by drzwi pozamykać
A ludzie na schodach, gdzie tu ich powtykać?

Nareszcie jest tak jak Tuwim napisał
Bo "pełno ludzi w każdym wagonie"
Choć nie napisał, że ktoś tam zwisał
Z okna, a dzieciak gdzieś w tłumie tonie
Bo jest za ciasno by się obrócić
Musiał przez okno ktoś je w tłum wrzucić

W całym pociągu, rzecz oczywista
Kto tylko komfort ma? Maszynista!
Ktoś tam chciał wspiąć się - za mało mrawo
Więc nic nie wskórał, takie jest prawo
Że maszynista może odmawiać
Z nim to nie wolno nawet rozmawiać

W czerwonej czapce dyżurny ruchu
Już podniósł kółko na długim patyku
I wrzasnął "odjazd!!!" aż dzwoni w uchu
(I po co przy tym tak dużo krzyku?)

Więc maszynista: wajchy na boki
I "cała na przód" i para w tłoki
Tłok jest w wagonach, a tu są dwa
I para te tłoki co z boków są pcha
I stąd moc maszyny - więc jadą wagony
(patrz w podręczniku "Ruch przyspieszony")
Gdy stała siła zaprze się masie
To stała masa w tym samym czasie
O tyle samo zwiększa swój pęd

A uczeń czuje do tego wstręt
Bo mało który tę mądrość wchłania
Co Newton dał mu do pamiętania.

Semafory w górę, w dół wszystkie szlabany
Chyba, że ich nie ma, lub dróżnik zaspany
Strzeżcie się kierowcy i furmani piani
Byście nie zostali polikwidowani
Wszak tony pociągu idą jak ta burza
Bo gdy masa wielka i gdy prędkość duża
To duże - policzcie! - "m fau kwadrat pół"
To znaczy energia. To znaczy, że kół
Nie zatrzymasz w biegu bez potężnej pracy

(ten co wpadł pod pociąg wie już co to znaczy).

Wiedeń, luty 2005
B A T E R I A

Bateria w przeźroczystym pudełku z plastiku
Wisi na gwoździu w malutkim sklepiku
I wzdycha:
Przecież powinnam mieć wzięcie
Rozpiera mnie wręcz to napięcie
Chcę w ciemnym kątku gdzieś się schować
Chcę się powoli rozładować
Kup mnie klientko, kup mnie kliencie
Kup pókim jeszcze jest pod napięciem
Niech mnie ktoś wetknie do latarki
Do radia, autka, do wiertarki
I niech popłynie prąd, niech stracę
Wolty - niech wykonam pracę!
W pobliżu lotniska dziadunio z bejbusem
Stojąc za parkanem, patrzą na airbusy
Rozłożyste skrzydła, potężne motory
Jakich starszy człowiek nie znał do tej pory
A każdy z silników to wielka dmuchawa
Jak pod huraganem pochyla się trawa
I świszczą wirując łopatki turbiny

I trzęsie się ciało potężnej maszyny
Aż rwie się do lotu, do zrywu gotowy
Chce pod koła wciągnąć cały pas startowy

Chce już nad chmurami zawisnąć, szybować
Chce start mieć za sobą , chce się zrelaksować.

I wreszcie piloci hamulce zwolnili
Ruszyła maszyna i po krótkiej chwili
Pędziła jak strzała po betonu płycie

I już dziób się uniósł i z motorów wyciem
Po równi pochyłej, żeby łatwiej było
By (mg sinus kąta ciągu wystarczyło)

Wznieść się przez obłoków szare kłębowisko
Schowała podwozie.
Już ucichło wszystko
Na tle śnieżnej bieli lśnią się srebrne skrzydła
* * * * * * *
A dziadunio z wnuczkiem poszli na huśtawkę.


WD


do góry