Od Redakcji  W. Dindorf
      Doczekaliśmy się Srebrnego Jubileuszu. (Z góry dziękujemy za serdeczne życzenia) Dwudziesty piąty zestaw informacji idzie w świat. Informacji rożnych i co najbardziej cieszy, że już nie z jednego źródła, a z kilku... no może nie z kilku ale w każdym razie z więcej niż jednego.
       Znowu była dłuższa przerwa ale jak wierni Czytelnicy zauważyli - a liczba Ich stale rośnie... no może czasem tyle samo, ale nigdy nie mniej.
       Cieszy też napływ listów do Redakcji, zwłaszcza jednego z ostatniego miesiąca, który to list nie czekał długo na odpowiedź. Cytować go nie będziemy bo dotyczył naszego przeoczenia błędu w odpowiedzi do jednego z zadań opublikowanych około czterech lat temu. Właściwie nie tyle błędu merytorycznego w odpowiedzi ale niezbyt precyzyjnego sformułowania zadania. Po dwustronnej wymianie opinii konsensus został osiągnięty i nie ma potrzeby tym zawracać głowy Czytelnikom.
       Było też kilka artykułów, które zwróciliśmy autorom w celu uzgodnienia pewnych szczegółów. Dotąd nie wróciły.
       Na temat cząstek wygrywających wyścigi ze światłem tymczasem nie nadeszły żadne nowsze niż w publicznych mediach dostępne informacje. Pożywiom uwidim - jak mówią Duńczycy znający j. rosyjski.
       Polecamy wzięcie udziału w dyskusji na tematy poruszane w bieżącym numerze przez nowo-pozyskanego autora o nieprzeciętnej wyobraźni i oryginalnej wizji świata Przyrody.

       Ostatnio było kilka okazji do zainteresowania szerokich widowni nowymi wersjami dawno znanych doświadczeń. I tak np. klasyczna demonstracja równych przyspieszeń różnych mas na równi pochyłej, okazała się inspiracją do wykonania dech w piersi zatrzymującego widowiskowego doświadczenia z kulą na huśtawce. Najpierw jak na zdjęciu wyżej nasz pełen ciekawych idei Demonstrator mgr Andrzej Trzebuniak potrafił pokazać, że jak dobrze wypoziomuje huśtawkę w jej najniższym położeniu to może na niej potem dać się pohuśtać "bez trzymanki" ciężkiej kuli stalowej.
       Nieco starszy wiekiem (i doświadczeniem) Red.Naczelny MF powtórzył to doświadczenie na wiejskim Orliku - no może nie Orliku a na Placyku Zabaw i pohuśtał (z żoną Elżbietą) Kulę kręglową wypożyczoną w tym celu z wiejskiego Bowling Center'u.
       Idąc za ciosem chciałem na własnoręcznie skonstruowanej huśtawce pokręcić nad głową wazę z gorącą zupą, ale mi wyż. wym. nie pozwoliła. Wyraźnie zupy Jej było szkoda.
       Musiałem się zadowolić mniej cennym obiektem i wyszło to co widać na zdjęciu. I tak za płotem sąsiedzi bili brawo, bo butelce z wodą niewidzialna siła (a więc wyparkowa = 0) nie pozwoliła z huśtawki zlecieć.



       Życzymy przyjemnej i pożytecznej rozrywki.

WD


do góry